Chichot Historii – Bożena M. Dołęgowska-Wysocka


Egipskie miliardy
14 lutego, 2011, 6:04 pm
Filed under: trochę polityki, trochę wspomnień | Tagi: , ,

W języku codziennym mówi się o „egipskich ciemnościach”, teraz może wejść do obiegu nowy zwrot: „egipskie miliardy”. Prasa podaje, że według światowej organizacji Global Financial Integrity, zajmującej się tropieniem korupcji w trzecim świecie, w ciągu ostatnich lat, tj. od 2000 r., z Egiptu wytransferowano za granicę 57 mld dolarów (cyt. za dzisiejszą Gazetą Wyborczą). Już zaczyna się poszukiwanie tych pieniędzy, m.in. w Szwajcarii, ale nie tylko. Pieniążki mogły rozlecieć się po wszystkich możliwych i niemożliwych rajach podatkowych. Poszukiwania pewnie potrwają… Tak mi się przy okazji pomyślało, że naszego Gierka oskarża się do tej pory o pożyczki zagraniczne i nietrafione czy też nie dość efektywne inwestycjne. Czytaj dalej



Gwiazdki, gwiazdeczki
19 grudnia, 2010, 9:06 pm
Filed under: trochę zabawy, trochę życia | Tagi: , ,

I znowu robię gwiazdki na choinkę. Dzisiaj zrobiłam 7 – 4 białe w paseczki i trzy ciemnoniebieskie. Adam powiedział, że odkąd pamięta, tj. od prawie 30 lat robię je co roku, a ja naprawdę robię je o jeszcze 20 lat dłużej, od przedszkola. Emilka jest jeszcze za mała, by pojąć jak należy przeplatać te paseczki, może nigdy nie będzie miała do tego cierpliwości, nie wiadomo. Ja, póki będę miała sprawne palce (ciągle troche drętwieją), będę je robiła. Nie ma Świąt bez gwiazdek!



Słonecznik jak bóg RA
3 sierpnia, 2010, 6:53 pm
Filed under: trochę poezji, trochę przyrody | Tagi: , , ,
 
Słonecznik wyrósł wysoko,
to kurze kupki pomogły,
i  mruży do mnie oko,
do boga Ra podobny.
  
Skłonię się przed tym kwiatem,
co w pestki szybko się zmienia,
„Dzień dobry” – mówi rodzicom,
a nawet – do widzenia!
  
I wdzięczny jest im niezmiernie,
za byt swój taki podniosły,
bo wokół tyle innych,
lecz one nie wyrosły.
  

 Na fotografii moj tata Tadziu (z lewej) I mąż Adam



Urodzinowe kwiatki cd
11 lipca, 2010, 10:29 am
Filed under: trochę życia | Tagi: , , , ,

Zapomniałam wczoraj opisać pierwszy bukiet, który dostałam o 5 rano od męża. Dzień urodzin rozpoczęłam od bitwy z Rysiem, naszym kotem, który skakał po nas na łóżku. Pieścił się, drapał łapkami i trwało to długo, aż mój nadzwyczaj spokojny mąż nie wytrzymał i wrzasnął na kota, by ten spieprzał. Rysiu się obraził i sobie poszedł Mężowi po 5 minutach złość (jak zwykle) przeszła, zaczął sobie robić wyrzuty sumienia, ale równocześnie widocznie przypomniał sobie o moich urodzinach. Poszedł na działkę i po chwili podetkał mi pod nos piękne, żółte, niepachnące kwiatki, które same u nas rosną w kępkach i kępach, a najwięcej przy płocie Oleńki. Podziękowałam rozespana, poprosiłam, by prowizorycznie włożył bukiet do jakiejś wody, ale już  w i e d z i a ł a m, że zerwał moje ulubione kwiatki, które w małej kępce rosną przy pergoli łączącej działki naszą i Oli. Zawsze, gdy coś robiłam w kuchence, spoglądałam przez szybę i uśmiechałam się do tych kwiatków, bo rozkwitały pierwsze. Z setek, które rosną, on wybrał właśnie te. Były najbliżej; RANO UŚMIECHNĘŁAM SIĘ, PODZIĘKOWAŁAM I WŁOŻYŁAM DO WAZONU (NA ZDJĘCIU OBOK ODWRÓCONEJ PATI, MAMY RYSIA). I tak patrzę przez okno, kwiatków nie ma, ale urosną później inne, jedne też żółte i jeszcze wyższe, a drugie fiołkowo-czerwone. A te „moje” wrócą do mnie za rok. Na razie stoją w bukiecie, ale już widzę, że upał robi swoje i zaczynają omdlewać.



Moi czytają, a TY????
25 Maj, 2010, 8:00 am
Filed under: trochę polityki, trochę życia | Tagi: ,

Moj mąż  Adami moja wnuczka Emilka czytają gazety, a TY??? To jest akurat Przegląd, ale inne pisma i gazety też mogą być. Żal byłoby, gdyby gazety znikły z naszego życia…



Nie noszą lampasów lecz szary ich strój…

Oglądamy telewizję. Jakaś ładna pani mówi o sarkofagu, który będzie służył parze prezydenckiej. I dodaje: wszystko zostało odczyszczone, wypolerowane, bo do tej pory była ta krypta Srebrnych Dzwonów taka smutna, szara, i nie było nic, poza trumną Piłsudskiego. A mój mąż Adam od razu:

Nie noszą lampasów lecz szary ich strój,

nie noszą ni srebra ni złota,

lecz w pierwszym szeregu podążą na bój,

piechota, ta szara piechota.



Ślub i weselisko
13 lutego, 2010, 2:27 pm
Filed under: trochę poezji, trochę życia | Tagi: , , ,
 
Jaka piękna para młoda,
tylko ojca, matki szkoda,
tylko szkoda tego dziecka,
pozostanie w szafie kiecka,
oraz wianek zasuszony,
szkoda męża, szkoda żony.
Słowo w niebo uleciało,
i na Wieczność pozostało/
Nic na ziemi nie zostało*
(*niepotrzebne skreślić).

Co za zmora mnie dopadła.
z szafy zeszła, z pieca spadła.
Udało sie weselisko
i to jest na razie wszystko

Czytaj dalej



Biedny milioner (po śmierci) Larsson!
11 stycznia, 2010, 8:03 pm
Filed under: trochę literatury | Tagi: , , ,

Od kilku dni czytamy z mężem, a raczej on pożera a ja czytam, kryminał Szweda Stiega Larssona składający się z trzech grubaśnych tomów pt. Millenium. Adam zabierał się do tego kilkakrotnie od Wigilii, bo znalazł to pod choinką, ale nie mógł przebrnąć przez pierwszych 50 stron. Kręcił nosem, że jakby czytał Rzepę i jej dziennikarzy śledczych – nie lubi ani jednego, ani drugiego. Ja czytałam co innego, myślałam, że szkoda mi czasu. Czytaj dalej



Prawie wolna…
2 stycznia, 2010, 12:20 pm
Filed under: trochę życia | Tagi: , , ,

Jak widać na załaczonym zdjęciu, jestem prawie wolna. To brama przy kościele sióstr wizytek, którą zamknięto kilka dni temu, ze mną w środku. Nie napisałam wówczas, że byli ze mną wówczas przyjaciele i mąż. My z Nelą oczekiwałyśmy wybawienia przy bramie, a nasi panowie poszli szukać klucza u sióstr wizytek i rzucali w tym celu śnieżkami w ich okna!!! Wybawienie przyszło w postaci ogrodnika ks. Twardowskiego, który ponoć ma tu taj zapewnione dożywocie. Gdy wczoraj robiłam zdjęcia, słyszałam dobiegającą zza okienka muzykę, a nawet bulgot rur kanalizacyjnych:
Woda rurami spływała, za księdzem Janem płakała.

A ja poczułam od rana, że jestem odczarowana.

Dzisiaj ułożyłam jeszcze coś innego, bo po tym wieczornym zamknięciu u sióstr wizytek, wróciliśmy z przyjaciółmi do nas na Nowy Świat, gdzie przy cieście drożdżowym i borówkach czytaliśmy wiersze ks. Twardowskiego, tak na chybił trafił, czyli na los. Nela trafiła na wiersz o miłości (ile ksiądz pisał o miłości!), jej ukochany, emerytowany profesor UW, oceanograf – wiersz o grzechu i boskim miłosierdziu (ponoć pasuje jak ulał), a mój mąż Adam – taki dziwny, o nazwiskach. I o tych nazwiskach napisałam dzisiaj ja:

Pisał o Sępie Sarzyńskim i o Kochanowskim,

cóż ja mogę napisać o księdzu Twardowskim?

że twardy był jak okruszek, ociupinka chleba,

bez niego, jak bez Boga – jak trafić do nieba?

 



Jacy jesteśmy?
1 stycznia, 2010, 5:01 pm
Filed under: trochę życia | Tagi: , ,

Szliśmy z Adamem Krakowskim Przedmieściem i zatrzymaliśmy się przed wystawą księgarni na przeciwko Kościoła Św. Krzyża, w którym 2 lata temu bez mała braliśmy śslub. Adam zauważył książkę ks. Jana Twardowskiego. Wyciągnęłam aparat fotograficzny i zrobiłam zdjęcie: nam, książce księdza – poety Zeszyt w kratkę z jego autografem (może dotrwa do poniedziałku?) i dziesiątkom innych książek, które przeczytaliśmy i których nie znamy, oraz Jezusowi pod krzyżem z naprzeciwka. W tym zdjęciu odbijamy się my i  kawał naszego świata. A mieszkamy niedaleko, bo na Nowym Świecie.