Chichot Historii – Bożena M. Dołęgowska-Wysocka


Sobota 17 kwietnia w ogródku ks. Jana Twardowskiego
17 kwietnia, 2010, 1:25 pm
Filed under: trochę poezji | Tagi: , ,
  
Wyją syreny,
biją wszystkie dzwony,
i tylko ptak na drzewie
 trochę zadziwiony,
śpiewa swoje trele,
 wokół pierwsze kwiaty,
lecz wierszy nie słychać,
gdy słychać armaty…
 
 
 
 
 
Nie słychać aniołka,
co szepcze do uszka,
żem dobra, żem miła,
kochana dziewuszka.
Że ksiądz mnie wciąż kocha,
mimo rymy moje,
przecież nimi staczam
wszystkie swoje boje!!!


Zmartwienia biedroneczki – wierszyk dla Emilki
28 stycznia, 2010, 9:08 pm
Filed under: trochę poezji | Tagi: , , ,
 
 
Martwiła sie biedronka,
że nie miała ogonka,
i choć była w kropeczki,
chciała wskoczyć do rzeczki.
  
Gdy do rzeczki wskoczyła,
woda kropeczki zmyła,
teraz mała biedronka,
bez kropek i ogonka.
  
Morał dla panieneczki: 
kochaj swoje kropeczki,
ciesz się, gdy masz ogonek,
nie bierz wzoru z biedronek.
 
 
Ten wiersz dedykuję także biedronce ks. Jana Twardowskiego
 


Zima nad morzem lecz niedługo wiosna!
21 stycznia, 2010, 6:41 pm
Filed under: trochę przyrody, trochę ubezpieczeń | Tagi: ,

Jutro jadę do Sopotu, nad morze. 10 godzin w pociągu a potem rozmowy biznesowe i dwa wywiady. Morze pewnie zobaczę z okna gmachu Hestii. Dzisiejszy dzień taki pełny i optymistyczny. Czuję ciepło w sercu, rozpływające się po całym ciele. To o czym pisałam wczoraj, przekazywanie nadziei, właśnie się dzieje. I chociaż wszędzie panuje Królowa Śniegu, wiem, że jej dni i tak już są policzone. Za niecałe dwa miesiące w moim Zalesiu już będą posadzone pierwsze „papieskie” (bo żółte) bratki. Zatem byle do wiosny.

Jan ksiądz Twardowski

spojrzał na me troski

i roześmiał się z cicha:

„Twoja  złość  niech się skicha

i jak krówka boża,

popłynie z lodem do polskiego morza”.

Ten rym, ta Częstochowa

 i ta polska krowa…

Wszystko się rymuje,

gdy serce znów pika

a nawet wariuje.



Ślad na śniegu
19 stycznia, 2010, 3:27 pm
Filed under: trochę wspomnień, trochę życia | Tagi: , ,

Nie wiem czyj to ślad. Zrobił to ktoś idący w stronę starego domu ks. Jana Twardowskiego. Był pierwszym człowiekiem na tej ścieżce. Potem szliśmy nią ja z mężem, szukać wspomnień po księdzu, który pisał wiersze…

Ślad buta na ścieżce,

rano nie było go jeszcze,

za chwilę już go nie będzie,

tak życia nić się przędzie.



W zimowym ogródku ks. Jana
3 stycznia, 2010, 7:12 pm
Filed under: trochę poezji | Tagi: , ,

 
 
 
 

 

Jezus frasobliwy przybity do drzewa,

modrzew zaśnieżony, ptak wiosennie śpiewa,

wierzy, że w okienku, właśnie tego rana

wyglądnie uśmiechnięta głowa księdza Jana. Czytaj dalej



Prawie wolna…
2 stycznia, 2010, 12:20 pm
Filed under: trochę życia | Tagi: , , ,

Jak widać na załaczonym zdjęciu, jestem prawie wolna. To brama przy kościele sióstr wizytek, którą zamknięto kilka dni temu, ze mną w środku. Nie napisałam wówczas, że byli ze mną wówczas przyjaciele i mąż. My z Nelą oczekiwałyśmy wybawienia przy bramie, a nasi panowie poszli szukać klucza u sióstr wizytek i rzucali w tym celu śnieżkami w ich okna!!! Wybawienie przyszło w postaci ogrodnika ks. Twardowskiego, który ponoć ma tu taj zapewnione dożywocie. Gdy wczoraj robiłam zdjęcia, słyszałam dobiegającą zza okienka muzykę, a nawet bulgot rur kanalizacyjnych:
Woda rurami spływała, za księdzem Janem płakała.

A ja poczułam od rana, że jestem odczarowana.

Dzisiaj ułożyłam jeszcze coś innego, bo po tym wieczornym zamknięciu u sióstr wizytek, wróciliśmy z przyjaciółmi do nas na Nowy Świat, gdzie przy cieście drożdżowym i borówkach czytaliśmy wiersze ks. Twardowskiego, tak na chybił trafił, czyli na los. Nela trafiła na wiersz o miłości (ile ksiądz pisał o miłości!), jej ukochany, emerytowany profesor UW, oceanograf – wiersz o grzechu i boskim miłosierdziu (ponoć pasuje jak ulał), a mój mąż Adam – taki dziwny, o nazwiskach. I o tych nazwiskach napisałam dzisiaj ja:

Pisał o Sępie Sarzyńskim i o Kochanowskim,

cóż ja mogę napisać o księdzu Twardowskim?

że twardy był jak okruszek, ociupinka chleba,

bez niego, jak bez Boga – jak trafić do nieba?

 



O modrzewiu ks. Twardowskiego i klęczniku w kościele
2 stycznia, 2010, 11:57 am
Filed under: trochę poezji | Tagi: ,

Czerwona biedronka skrobie się ku górze,

cztery kasztany leżą na marmurze,

gwiazdki na choince obiecały dziewczynce,

że spełnią w życiu wszystkie jej życzenia…

Dziękuję księże Janie, dziękuję i do widzenia.

Wrócę do ciebie wiosną, gdy stokrotki urosną,

gdy wróbelków bez liku poćwierka przy karmniku,

gdy modrzew będzie gotowy, by stać się całkiem szpilkowy

i być owierszowany – dziękuję księże kochany.



Jacy jesteśmy?
1 stycznia, 2010, 5:01 pm
Filed under: trochę życia | Tagi: , ,

Szliśmy z Adamem Krakowskim Przedmieściem i zatrzymaliśmy się przed wystawą księgarni na przeciwko Kościoła Św. Krzyża, w którym 2 lata temu bez mała braliśmy śslub. Adam zauważył książkę ks. Jana Twardowskiego. Wyciągnęłam aparat fotograficzny i zrobiłam zdjęcie: nam, książce księdza – poety Zeszyt w kratkę z jego autografem (może dotrwa do poniedziałku?) i dziesiątkom innych książek, które przeczytaliśmy i których nie znamy, oraz Jezusowi pod krzyżem z naprzeciwka. W tym zdjęciu odbijamy się my i  kawał naszego świata. A mieszkamy niedaleko, bo na Nowym Świecie.



Wracamy do wizytek i budy ks. Twardowskiego
1 stycznia, 2010, 1:04 pm
Filed under: trochę metafizyki, trochę poezji | Tagi: , ,

Zaraz się ubieram ( piszę jeszcze w koszuli nocnej, a co – Nowy Rok!) i idzemy z mężem do ks. Twardowskiego. Chcę sfotografować tę budę, w której mieszkał tyle lat. Za oknem jest tak pięknie, biało. U księdza pewnie będzie wszystko całkiem czyste, niezdeptane. Na takim czystym śniegu można wszystko zaczynać na nowo. Dzisiaj zaczynam pisać nową kartę w swoim życiu.

Nie godzina – bo za dużo

kwadransa nawet nie trzeba

jedna chwila prowadzi do nieba

wiosną, latem, jesienią, zimą (Chwila, ks. Jan Twardowski, Wiersze zebrane 1932 – 2002).