Chichot Historii – Bożena M. Dołęgowska-Wysocka


Cud terapii torowej
23 grudnia, 2010, 10:13 am
Filed under: trochę poezji | Tagi: ,
Tory, tory, tory, tory,
śnieg i mróz, na szybach wzory,
 materace, lzy, chusteczki,
 jeden chlopak i dzieweczki,
 cud za cudem sie wydarza,
 bliżej, dalej do oltarza,
 czarownice, wilkolłki,
 kto to taki? Kto to taki?
 Toż to serca przemienione,
 bólem, szczęściem przepełnione,
 uśmiechniete wszystkie lica,
 jakaż ze mnie zakonnica!
 jakaż ze mnie wiedźma z góry!
 do mnie szybko: wrony, szczury,
 sowy, myszy i zaskrońce,
 otworzylam sie na słońce!
 Otworzyłam sie na miłość,
 no, ale sie porobiło!


… i walizka w żółte kwiatki
30 sierpnia, 2010, 3:34 pm
Filed under: trochę poezji | Tagi: ,
 

 

Pakuję się, wrzucam szmatki,
walizka wesolutka cała w żółte kwiatki.
Pakuję się,
w czarny kapelusz już gumkę wciągnęłam
wyjęłam z szafy klapki, leciutko westchnęłam
z tęsknoty za piaskiem i falą cieplutką…
Cieszę się każdą chwilką i każdą minutką!
Może spotkam tam siebie samą?
I Turka jak z bajki?
O wiele kilo starsza
– nie śmiać się z podfruwajki!,
bo w głowie wciąż mnóstwo wiatru,
czarownicy chętka, by złowić sobie rybkę…
Czy znajdzie się wędka?


Słonecznik jak bóg RA
3 sierpnia, 2010, 6:53 pm
Filed under: trochę poezji, trochę przyrody | Tagi: , , ,
 
Słonecznik wyrósł wysoko,
to kurze kupki pomogły,
i  mruży do mnie oko,
do boga Ra podobny.
  
Skłonię się przed tym kwiatem,
co w pestki szybko się zmienia,
„Dzień dobry” – mówi rodzicom,
a nawet – do widzenia!
  
I wdzięczny jest im niezmiernie,
za byt swój taki podniosły,
bo wokół tyle innych,
lecz one nie wyrosły.
  

 Na fotografii moj tata Tadziu (z lewej) I mąż Adam



W drodze do domu
2 sierpnia, 2010, 7:59 pm
Filed under: trochę poezji | Tagi:
 
  
Widziałam trzy bociany,
w jednym gnieździe stały,
widziałam krowę w cieniu,
gdy drzewa zaszumiały.
  
Widziałam słoneczniki,
urosły wprost do nieba,
i miłość spracowaną,
bardziej niż to potrzeba.
  
Widziałam spokój, ciszę,
i uśmiech tak bezradny…
Jaki ten świat jest dziwny,
Jaki ten świat jest ładny.
 


Zabrakło
29 lipca, 2010, 8:12 pm
Filed under: trochę poezji | Tagi: ,

Mój remont miał się jutro skończyć, ale się nie skończy, bo zabrakło półtora rolki tapety. Tapety w sklepie nie ma, bo jest w Niemczech i trzeba zamówić. Zadzwoniłam do pana ze sklepiku z tapetami, ale był akurat w kinie. Oddzwoni jutro. Numer tapet mam, więc chyba zamówi dobre… Za to kupiłam dzisiaj sobie śliczne i tanie tureckie dywany. Dywany mają tradycyjny wzór turecki i nie chce mi się wierzyć, że można taki dywan wyprodukować, przywieść za niecałe 400 zł. Może to jakiś dumping, albo barter za np. polskie bursztyny, albo co?… Podobne polskie, może z lepszego materiału są ponad 4 razy droższe. A dodatkowo przestało padać, obejrzałam właśnie zalesiańskie kwiaty, wszystkie przeżyły i nie zamokły na śmierć. Trawa cudownie szmaragdowa, nawet to żółte klepisko pod sosnami. A imieninowy bukiet piękny, coraz piękniejszy, nie zestarzał się z powodu zimna i deszczu. Nigdy nie ma tak, aby wszystko było nie tak. Jak na jedno jest dobre, to na drugie niedobre. I odwrotnie. O, mam wierszyk:

Jak jedno dobre, to drugie niedobre – i odwrotnie.

Jak dziwne jest życie, w Warszawie, Madrycie – gęś kopnie.

albo nawet kaczka,  kaczuszka dziwaczka,

byle nie Kaczyński, z całkiem starą twarzą,

bo żadne komuchy już o nim nie marzą…

Głupi wierszyk, ale taki nieraz wychodzi. Człowiek (i wierszyk) mądry zawsze być nie może…

 



Poleciałam, pofrunęłam…
20 lipca, 2010, 9:01 am
Filed under: trochę poezji
 
 Poleciałam, pofrunęłam,
łzę otarłam, i zdmuchnęłam
płomyk świecy…
Znów jesteśmy tak dalecy,
jak dwie rybki w oceanie,
dobrze śpij, mój drogi panie,
niech sen ci się śmieszny przyśni,
że zajadam kwiatek wisni,
że pogryzam korę z drzewa,
łykam trel, choć ptak nie śpiewa.
 


Upalny wierszyk
13 lipca, 2010, 1:59 pm
Filed under: trochę poezji | Tagi:
Nie chce mi się:
pisać, chodzić,
sprzątać śmieci,
w wodzie brodzić,
nie chce mi się
myśleć, marzyć,
będę się – jak jajko –
smazyć,
gdy usmażę
się na złoto,
to zjem siebie
zzzzzzzzz ochotą.
 


Sen o rżnięciu prosięcia
26 czerwca, 2010, 8:41 am
Filed under: trochę poezji | Tagi: ,

Na dworze wiało, lało i grzmiało,

kelner rąbał prosiaka

i wzięła mnie myśl oto  taka:

Zamienię się w dzika, co dokazuje i bryka,

rozwali całą salę, zrobi to doskonale!

 Nie będę więcej prosięciem!

A rżnięcie?… dokona się gdzieindziej,

w zupełnie  innym momencie.



O życiu konika polnego
15 czerwca, 2010, 8:31 am
Filed under: trochę metafizyki, trochę poezji | Tagi: , ,
 
 Człowiek jest wolny jak konik polny,
skacze po trawie, ku swej zabawie.
 
Trawki mu służą, cieszy się różą,
to tak niewiele, ale tak dużo.
 
I nie ma boga, jest tylko trwoga,
gdy konikowi złamie się noga.
 
A kiedy konik grać już nie może,
to wtedy płacze, mój Panie Boże.


Odbił Napieralski, trzeci gna do mety…
1 czerwca, 2010, 10:06 am
Filed under: trochę poezji, trochę polityki | Tagi: ,
Odbił Napieralski,
trzeci gna do mety,
wszyscy się dziwują,
o rety! o rety!
 
I jak Polska długa
cała głową kiwa,
zwłaszcza lewicowa
bardzo jest szczęśliwa.
 
Procent po procencie,
Grzesiu nam dodaje,
nowa koalicja,
przed oczyma staje.
 
Powstanie na Belce,
kropla po kropelce,
Polska będzie zdrowa
i „nierydzykowa”.