Oto redakcja mojej „Gazety Ubezpieczeniowej”. Od Lewej: Mariola Niedbał, sprawy językowe i korektorskie, obok niej ja – redaktor naczelna i właścicielka, potem Robert Rutkowski od łamania kolumn i spraw graficznych, przy nim Artur Makowiecki, szef redakcji internetowej (www.gu.com.pl), obok Anna Cichowicz, sekretarz redakcji i Sławek Okrzesik – fotografia i sprawy okołointernetowe. Siedzi moja zastępczyni i dyrektor marketingu i rozwoju Aleksandra Wysocka-Zańko, córka „w cywilu”. Mocny, zgrany zespół. Burze przechodzą dość szybko 🙂
Po prawie ośmiu latach budowania oddzielnego kolportażu dla mojej Gazety Ubezpieczeniowej, w ubiegłym tygodniu wróciłam do Inforu. Ta spółka ma fajny skrót: CUD, czyli Centrum Usług Dystrybucyjnych. Ale to nie jest zatoczenie koła, tylko rozwój po spirali. Przynajmniej taką mam nadzieję 🙂
Filed under: trochę biznesu, trochę ubezpieczeń | Tagi: Aleksandra Wysocka-Zańko, Gazeta Ubezpieczeniowa
Praktycznie jesteśmy tak zaangażowani w bieżące problemy, że czasu na szerszą refleksję brakuje. Jak pisze David Allen: „W paszczy krokodyla mało kto pamięta, że jego nadrzędnym celem było osuszenie bagien”. Tak pisze moja córko-zastępczyni Aleksandra Wysocka-Zańko w swoim najnowszm felietonie w „Gazecie Ubezpieczeniowej” (nr 2, na rynku 11 stycznia). Ten krokodyl i osuszanie bagien bardzo przemówiły do mojej wyobraźni. A ja się krokodyla nie boję wcale!
Filed under: trochę ubezpieczeń, trochę życia | Tagi: Gazeta Ubezpieczeniowa
Prenumerata głupcze! – to hasło przewodnie na ten rok w mojej „Gazecie Ubezpieczeniowej”. Taki niby banał, a sama prawda przecież! Przejmowałam gazetę w 2002 r., 8, a niedługo będzie 9 lat. Ile ja głupot popełniłam, ile rzeczy musiałam się nauczyć, gdzie bym była, gdybym wtedy miała dzisiejszą wiedzę i doświadczenie… To znaczy, jak fajnie byłoby, gdyby ciocia miała wąsy…
Filed under: trochę wspomnień, trochę życia | Tagi: Gazeta Ubezpieczeniowa, Pan Pikuś, Wielki Piątek
Wczoraj, w Wielki Piątek, poszłam z małymi prezencikami do pani Janki, mojej sąsiadki, która mieszka piętro niżej, pod redakcją „Gazety Ubezpieczeniowej”. Była już u niej pani Joanna, przyniosła hiacynty w koszyczku, takie, co będą dopiero kwitnąć. Pani Janka ma niebywałą rękę do kwiatów, same jej rosną. Przed wojną sprzedawała je na jednym z podwórek na Nowym Świecie w Warszawie, niedaleko mojego domu, i nawet po tej samej stronie ulicy. Napisałam kartkę z życzeniami świątecznymi, ale nie mogłam Pani Jance życzć „100 lat”, bo ona właśnie 20 marca skończyła 98. Więc napisałam, że życzę jej stu lat i więcej. Po setce podwaja się emerytura, dowiedziałam się tego ostatnio od pani Marty, która opiekowała się swoim ojcem. Żył 103 lata. Ale wracam do Janki. – Pani Janko – mówiłam wczoraj – czy Pani wie, jaka jest Pani popularna na moim blogu? Bez przerwy ktoś wystukuje w Googlach ten wpis, i bije on rekordy popularności. Pani Janka bardzo się ucieszyła. Sąsiadka dodała, że nigdy nie jest za późno, aby stać się gwiazdą. Było dużo radości i śmiechu. Pani Janka chwaliła się czystym, przedświątecznym domem (mieszka sama), wysprzątanym balkonem, który już nie może doczekać się pierwszych kwiatów. Życzę na Święta wszystkim blogowiczkom i blogowiczom, aby mieli tyle werwy i radości życia co Pani Janka, moja prawie stuletnia sąsiadka z II piętra. A Panu Pikusiowi życzę (Emilka bawi się nim dalej), aby dalej był taki popularny jak jest.